Ból. Duszności. Kołatanie serca. Czy to nerwy, czy to lęk?
Ból. Duszności. Kołatanie serca. Czy to nerwy, czy to lęk? https://motywatorium.com/app/uploads/2017/06/pexels-photo-1024x682.jpeg 1024 682 Katarzyna Kuzak https://secure.gravatar.com/avatar/30789b038dec6870b5c0ec5f5aa207c3?s=96&d=mm&r=gStrach jest jak kula śniegu, która toczy się z wielkiej góry. Z każdym centymetrem staje się coraz większa. Tak samo sprawa wygląda z lękiem, który generuje coraz więcej i więcej czarnych myśli, aż odnosisz wrażenie, że sytuacja cię przerasta lub też że nie ma z niej wyjścia. Jest zbyt trudna, aby ją udźwignąć. Brzmi znajomo? W tym artykule opowiem ci o lęku, który zadomawia się w twojej głowie i utrudnia życie, o jakim marzysz.
Strach może wywoływać różnorodne objawy w twoim ciele
Zdecydowana większość osób trafia do gabinetu psychologa po długiej drodze poszukiwań przyczyn swojego pogorszonego stanu zdrowia. Wcześniej bywają u lekarzy ogólnych, kardiologów, neurologów oraz innych specjalistów, wykonując dziesiątki badań.
Diagnoza? „Z fizjologicznego punktu widzenia jest Pan/-i zdrowy/-a.” Pytanie więc brzmi: Skąd te objawy?
Bóle głowy, drętwienie kończyn, duszności, gule w gardle, bóle stawów i inne, potwornie uciążliwe dolegliwości… Czy rozpoznajesz je u siebie?
„Przecież nie mogę być w pełni zdrów, skoro mam takie objawy…” – możesz sobie pomyśleć.
I tak, na koniec tej nierzadko wielomiesięcznej drogi, zaczynasz sobie zdawać sprawę, że problem nie leży w ciele, mimo że tam pojawiają się objawy. Leży gdzieś indziej – w głowie, a dokładniej w twoim SPOSOBIE MYŚLENIA. Ot, cała diagnoza.
To, o czym i jak myślisz, ma znaczenie
W swojej pracy, lubię przedstawiać graficznie sytuację, w jakiej znalazła się dana osoba. Pozwól, że stworzymy teraz rysunek pomocniczy. Tak więc, gdy problem dotyczy lęku, rysuję linię czasu i zaznaczam na niej punkt teraźniejszości. Następnie tuż nad tym punktem umieszczam tzw. „głowonoga”, czyli postać, która będzie cię symbolizować. Wokół niej tworzę drobne chmurki, które przedstawiają różnorodne myśli. Każdy z nas ma ich dziesiątki tysięcy w ciągu dnia. Wciąż o czymś myślimy.
Sprawa jednak zaczyna się komplikować. Jedna z myśli, która zazwyczaj ma charakter bardzo negatywny, rośnie, jak wspomniana na początku tocząca się kula śniegu. Myśli zaczynają tworzyć CZARNY SCENARIUSZ.
To jak budowanie alternatywnej rzeczywistości, w której wydarzają się same katastroficzne sytuacje.
Nie dam rady. A jak zostanę z tym sam? A jak dostanę ataku paniki? Nikt mi nie pomoże. Ludzie pomyślą, że jestem nienormalny. Wszyscy będą się śmiać. Wyląduję w psychiatryku…
Przykładowo tak może brzmieć twój scenariusz. Czy już dostrzegasz jakieś podobieństwa, w tym, co wydarza się w twoich myślach?
Każdy scenariusz pochłania MNÓSTWO czasu, energii życiowej i emocji. Nazwanie go uciążliwym, nie wyraża w pełni tego, jak dotkliwie potrafi uprzykrzać życie. Prawda? Pojawia się jak piorun z nieba, tyle, że nie chce zniknąć. To właśnie ten czarny scenariusz generuje wszystkie objawy, z którymi uprzednio chodziłeś do różnych specjalistów, poszukując diagnozy.
Rysunek, który tworzę ma pokazać jeszcze jedną rzecz. Ma ci uświadomić, że zaczynasz żyć tym czarnym scenariuszem, zamiast skupić się na tym, co TU i TERAZ. Że czas, którym dysponujesz poświęcasz swoim negatywnym myślom, zamiast skupić się na tym, co wydarza się obecnie. Uwaga staje się wybiórcza, selektywna i wychwytuje z otoczenia zazwyczaj tylko to, co (mylnie) potwierdza scenariusz, który buduje się w głowie. Zamiast żyć w chwili obecnej, żyjesz w swoim scenariuszu. W alternatywnej rzeczywistości.
Efekt? Odczuwasz strach, lęk, niepokój. Kołatanie serca i inne objawy w ciele.
Nic dziwnego, skoro w twojej alternatywnej rzeczywistości nie widzisz dobrego wyjścia z sytuacji. Wręcz przeciwnie – wszyscy ci się przyglądają, źle o tobie myślą. W twojej wyobraźni pojawia się wyłącznie seria katastroficznych wydarzeń.
Dziwisz się, że twój organizm odczuwa lęk? Że cały drży? Nie?
A więc, już powoli zaczynasz rozumieć ten mechanizm…
Strach nie rośnie w nieskończoność
I tutaj pojawia się dobra wiadomość. Strach nie rośnie w nieskończoność. On również ma swoje limity. Granice. Pomyśl o własnych doświadczeniach. Czy zaistniała kiedyś taka sytuacja, w której lęk nie miał końca?
Myśl o tym, że lęk ma swój limit, może już przynieść lekką ulgę.
Nie unikaj tego, co wzbudza lęk
Prawdopodobnie wraz z lękiem odczuwasz także wiele innych, trudnych emocji.
Złość, smutek, rozczarowanie. Wstyd i poczucie winy.
To naprawdę TRUDNE emocje. Wszystko to sprawia, że powoli wycofujesz się z życia społecznego. W szczególności unikasz tych sytuacji, w których pojawiają się dolegliwości, jak np. zatłoczonych miejsc czy takich, gdzie wyjście znajduje się w subiektywnym odczuciu daleko.
Często są to galerie, sklepy wielkopowierzchniowe, kolejki do kas, samochody, mosty, kościoły. Rozglądasz się dookoła i masz wrażenie, że wszyscy na ciebie patrzą, że zaraz coś ci się stanie. Że wyjście jest daleko. To moment, w którym często pojawiają się duszności, ucisk w klatce piersiowej, gardle… Scenariusz rośnie, a samo miejsce wydaje się być zagrażające.
Co się dzieje dalej?
Dalej zaczynasz unikać takich miejsc. To błąd, który sprawia, że lęk tylko przybiera na sile.
Idąc do kościoła, wolisz stać na zewnątrz lub gdzieś blisko wyjścia. Wolisz, jeśli towarzyszy ci jakaś inna osoba. Tak dla „bezpieczeństwa”, mimo że niebezpieczeństwo leży wyłącznie w twoim czarnym scenariuszu. Z rysunku wiemy jednak, że żyjesz wtedy w alternatywnym świecie, który tylko wydaje się być PRAWDZIWY. Niemniej jednak realnie pochłania on twoją energię. I przede wszystkim generuje negatywne emocje.
Uwaga!
Jeśli już unikasz takich miejsc ze względu na pojawiający się lęk i inne dolegliwości, pamiętaj, że w ten sposób podsycasz to uczucie. W efekcie, już sama myśl o tym miejscu będzie wywoływać lęk. Widzisz, że to NIE pomaga? Trzeba zmienić bieg wydarzeń!
O tym, w jaki sposób można pracować nad lękiem, a także nerwicą opowiem w kolejnym artykule. Zapraszam cię do śledzenia na bieżąco informacji na moim fanpage’u!
Chcesz pracować ze mną indywidualnie? Umów się na spotkanie tutaj.